Kto z was zna to uczucie, że nie ma pojęcia co robić? Jest w jednym martwym punkcie, a zapomniał jak się poruszać, by się z niego wydostać? Przez te wszystkie lata swojego życia myślał, że ma przy sobie kogoś, kto go wesprze. Kogoś, kto zawsze mu pomoże. Przyjdzie w potrzebie. Będzie nawet wtedy, gdy jej nie ma. Dlaczego ja nie miałam kogoś takiego? Dlaczego to właśnie mnie okłamali, wmawiając mi, że jestem ich córką? Dlaczego właśnie ja zostałam potwornie oszukana przez los, który chce się mnie pozbyć? Po co w ogóle kłamali, przecież i tak wiedzieli, że prędzej czy później się dowiem. Nie mam rodziny, prawdopodobnie nigdy jej nie poznam. A nawet jeśli nie będę wiedziała, że to oni. Prawda, mam przyjaciół. Dzięki nim jeszcze się jakoś trzymam. Muszę im jakoś powiedzieć, że dziękuję. Nie wiem tylko, jak. Niby jedno takie proste i dla niektórych nic nieznaczące słowo, ale jednak nikt nigdy nie będzie miał odwagi powiedzieć tego komuś wprost i z własnej woli. Tak samo jak "przepraszam". Głupie słowo, prawda? A mimo tego to jedno głupie słowo potrafi naprawić każdy największy błąd. Może w końcu powinnam uwierzyć, że wszystko się naprawi, wszystko się jakoś wyprostuje. Pytanie tylko, czy ta wiara coś da? Może tak, może nie, nie wiem. Nikt tego nie wie. Myślenie w samotności zawsze coś pomoże. Cisza w domu podczas burzy jest idealnym momentem, by coś sobie przemyśleć. Siedziałam tak na parapecie okna w kuchni i patrzyłam jak krople ulewnego deszczu łączą się i tworzą sporą kałużę przed bramą wjazdową na podwórko. Co kilka sekund słychać było donośne grzmoty. Mimo tego nadal siedziałam na parapecie i wsłuchiwałam się w ciszę, którą zesłało mi ciemne pochmurne niebo. W pewnej chwili usłyszałam dźwięki i wibracje mojego telefonu. Nie były one gwałtowne. Usłyszałam dźwięki piosenki One Direction - Little Things. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, który leżał na parapecie przede mną. Widniał na nim napis: Połączenie: Błażej. Popatrzyłam chwilę na telefon i zastanawiałam się czy odebrać. Postanowiłam dłużej nie kazać czekać dzwoniącemu, gdyż zleciało już 49 sekund piosenki. Wzięłam do ręki mojego Samsunga Corbi i zacisnęłam jedną ze słuchawek, zaczynając tym rozmowę.
-Słucham? - spytałam na wstępie.
-Hej, tak sobie dzwonię, żeby zobaczyć czy na przykład żyjesz. Wszystko gra?
-Tak, jest ok. Czemu pytasz? - zaskoczyło mnie trochę jego pytanie. Jeszcze nikt do mnie nie dzwonił i nie pytał czy wszystko gra.
-W przeciągu ostatniej godziny dzwoniłem do ciebie dokładnie 13 razy. Za każdym razem był długi sygnał, a potem poczta się włączała. Coś nie tak? Możesz mi powiedzieć
-Nie, wszystko ok. Zamyśliłam się tylko. Wiesz, jak cisza na mnie działa - uśmiechnęłam się. Bardzo lubiłam z nim rozmawiać. Przez telefon, sms'y czy osobiście. Czułam, że mogę mu powiedzieć o wszystkim co mam na sercu.
-To dobrze. Wiesz, ja już kończę. Mam coś do zrobienia. Pa, czymaj się
-No, trzymam się i nie puszczam. Cześć - rozłączyłam się. Dotarło do mnie, że pogoda już się nieco polepszyła. Kurcze, dobre to. Wypuściłam powietrze z ust i zeskoczyłam z parapetu. Telefon schowałam do kieszeni i poszłam do pokoju Wiktorii. Ta siedziała na łóżku i coś szkicowała. A przecież tak mówi, że z niej takie beztalencie. A bo ktoś jej uwierzy.
-Elo, co rysujesz? - spytałam.
-A nic, jakieś coś i nie mam zielonego pojęcia po co ja to rysuję - powiedziała przerywając swoją pracę.
-Mogę zobaczyć?
-Spoko - usiadłam obok niej i spojrzałam na zeszyt w kratkę A4, na którym znajdowało się jeszcze niedokończone to:
-Powiem krótko: to jest za-je-bi-ste. I nie ma nie bo kłamiesz - strzeliłam smile.
-Serio? - spytała, jakby ktoś na obiad podał jej najgorszą breję jaką można zrobić.
-TAG. Masz mnie nauczyć
-Nie
-A kysz ty siło nieczysta. A tak ogółem to gdzie każdy?
-Rodzice u babci, Filip wyemigrował na dwór jak było jasno kiedy ty zatopiłaś się w swoich myślach i pewnie siedzi gdzieś u jakiegoś kolegi, albo piorun go pierdzielnął
-Jak dla mnie może być nawet to ostatnie - roześmiałyśmy się równo. Co ja co, ale dziwniejszych od nas to na ty świecie nikt nie znajdzie.
Usłyszałam dźwięk, który oznaczał, że przyszedł do mnie sms.
-Ej, sms do ciebie przyszedł
-Niech wejdzie. Raz powiedziała tak moja babcia, o losie looooool
Odebrałam wiadomość. Widniał tam sms od osoby, którą zapisałam jako Miki. Postanowiłam trochę z nim popisać. W końcu mamy w Heyah, a do Heyah ma się darmowe, więc co ja będę siedzieć i się nudzić?
Miki: Elo elo tu Cygan Mikołaj. Skradnę twoją duuuuszę... O.o :D
Ja: AAAAAAAA!!!!!!!!!!! Nie, oszczędź mnie. Chcę Gadaliśmy z godzinę o w jeszcze pożyć :D
Miki: No dobra, za fajna jesteś. Pozwolę ci jeszcze trochę pożyć, ale spodziewaj się, że po ciebie przyjdę. Po ciebie i po twoją duszę hahaha... :D
Ja: Yyyyyy... masło? ;D
Miki: Yyyyy... Droźdźwiówka? ;D
Ja: No chyba ty :D
Miki: Do kościółka beżbożniku :D Haha :D
Ja: Ja to chociaż chodziłam nie to co ty hehe ;)
Miki: Ejejej Juluś uważaj na słowa xd
Ja: Też Cię lubię ;D
Miki: No wiem :)
Ja: No jak można nie lubić Juliana ja się pytam? ;D :P
Miki Nie wiem. Hańba tym, którzy Cię nie lubią :D
Ja: No a jak :D Święte słowa, Mikuś. Święte słowa haha :D
Pisałam z nim na sms'ach jeszcze dobre 2 godziny i ciągle te same głupie teksty, jak to mamy w zwyczaju, ale to my. Potem wlazłam na GG i zobaczyłam, iż dzwoni do mnie na kamerkę. Odebrałam. Ale z niego debil. Ale jaki fajny debil.Gadaliśmy z dobrą godzinę, bo potem Wiktor wyciągnął mnie na dwór, bo jak cały dzień nie wyjdzie z domu to nie da spokoju.
__________________________
Elo elo ;D Dzisiaj bez takiej notki jak zwykle bo nie mam o czym pisać. No to bye. Nacia uwielbiam cię ;*
Zacnę :**
OdpowiedzUsuń<3 też Cię uwielbiam
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są wielkie *_*
Fajne, fajne :)) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń