Wiele osób na moim miejscu pierwsze co by zrobili w Londynie to poszli zwiedzać miasto. Nie będę powtarzać, że jestem patentowanym leniem, gdyż to już wiecie. Od oznajmienia Louisa, żebyśmy zapoznały się z nowym domem, siedziałam głównie w swoim pokoju, czasem przespacerowałam się do kuchni. Ogólnie nic ciekawego. Wiktoria, jak to ona, nie potrafiła przez chwilę usiedzieć w miejscu i musiała coś robić. Kręciła się w tę i z powrotem, z kuchni do salonu, z salonu do mojego pokoju, żeby mnie przekonać, żebym do nich przyszła.
-No weź, co będziesz cały dzień w pokoju siedziała? - spytała po raz kolejny stając w progu drzwi już trochę zmęczona tym łażeniem.
-Miałam taki zamiar - odpowiedziałam znad mojego pamiętnika.
-No weeź, fajnie będzie, obiecuję - powiedziała przeciągając samogłoskę "e" i uśmiechnęła się zachęcająco.
-No dobra - bąknęłam znudzona i podniosłam się z nieziemsko wygodnego łóżka. Dopiero teraz poczułam, jaka temperatura panowała w pomieszczeniu. Było cholernie zimno, a ja miałam na sobie cienkie legginsy i biały t-shirt. Ta, nie czułam tego, bo cały dzień siedziałam pod kocem, co jakiś czas wychodziłam w sprawach koniecznych, żeby rozprostować kości. Wiktoria cały czas stała w progu i czekała, aż się ogarnę.
-Louis poszedł podkręcić ogrzewanie, to możesz założyć coś lekkiego - powiedziała.
Ja poszłam do małej garderoby, w której były moje ciuchy. Tak, garderoby. Ale nas tutaj rozpieszczają.
***KILKA MINUT POTEM***
-Co ty taka szorstka dla tego Harry'ego? Przystojny, zaczepia cię, komplementuje. Lubi cię - powiedziała i uśmiechnęła się, gdy wyszłam z garderoby.przebrana w nowe ciuchy. Miałam na sobie czarne krótkie spodenki, białą bluzkę i dżinsową koszulę oraz także biały wisiorek.
-Bo chciałabym, żeby wiedział, że mnie nie zdobywa się łatwo przez krótką gadkę i kilka spojrzeń w moją stronę. Mnie się w ogóle nie zdobywa. Więc nawet gdyby chciał, to by się mu nie udało - odpowiedziałam i chowając telefon do kieszeni i pamiętnik pod poduszkę, wyszłyśmy z pokoju kierując się do salonu, w którym, jak mówiła w drodze Wiktoria, siedzieli chłopcy.
-Jak się tak ubrałaś to nie sądzę, żeby Styles dał ci spokój - powiedziała, gdy byłyśmy na połowie schodów.
-I tak prędzej czy później się odczepi - odparłam obojętnie i weszłyśmy do salonu. Na narożnej kanapie od strony drzwi siedział Liam, obok niego Louis, Niall, a Zayn szukał czegoś po szafkach. Po chwili, gdy widziałam, jak czegoś szuka, chyba znalazł. Po czym to poznałam? Po uradowanym i wyczerpującym głosie mulata, kiedy powiedział jedno krótkie "Mam". Ej, chwila. A gdzie Harry? Nie żeby zależało mi na jego obecności.
-Jesteście - powiedział Liam, odwracając się do nas. - O, i udało ci się namówić siostrę - uśmiechnął się do mnie, a ja, jako że nic mi nie zrobił, odwzajemniłam ciepło uśmiech.
-Nieźle ci w tych szortach - rzucił w moją stronę Harry, przypatrując się dolnej części mojej sylwetki z uśmiechem. Ten smile to chyba nigdy nie opuszcza jego twarzy. Spojrzał na mnie, kiedy siedział w fotelu opierając się o jego jeden bok rękami.
Mimo tego, że bardzo mnie denerwował, w jego uśmiechu było coś, co mnie... zainteresowało.
Te oczy...
Niby żywego koloru, a jednak jest w nich coś tajemniczego.
Coś, co mnie... przyciągało.
Niby nie miałam ochoty przebywać w jego towarzystwie, ale gdzieś, głęboko w moich myślach był obok mnie.
Czuję się, jakby były we mnie dwie osoby.
Jedna, która wmawia mi, że to kompletny dupek i że nie warto się do niego zbliżać.
Druga, która pchnie mnie w jego stronę i mówi, że może to prawda i warto dać mu szansę.
-Eeeee, Julian... Żyjesz? - usłyszałam głos Wiktorii, która patrzyła na mnie jak na czubka z psychiatryka.
-Ta, żyję. Czemu tak na mnie patrzysz? - zapytałam, nie miałam pojęcia, o co jej chodzi. Sześć par oczu wpatrywało się we mnie, a ja nie wiedziałam, co jest grane.
-Bo od dokładnie 15 sekund patrzyłaś z rumieńcem na Harry'ego, co nas wszystkich zaskoczyło - odpowiedziała. - Pragnę też dodać, że znając wasze dotychczasowe relacje to jest co najmniej dziwne.
Nie wierzę w to, co słyszę. Na prawdę przez tyle czasu na niego patrzyłam? To przez tą jego pozę.
-Ta, wmawiaj sobie - w mojej głowie usłyszałam głos mojego sumienia, które najwyraźniej się ze mną droczyło. - Przyznaj, że ci się podoba i będzie po wszystkim
-Kiedy on mi się nie podoba - odpowiedziałam w myślach.
-Mnie nie oszukasz. Jestem tobą, pamiętasz? Jesteśmy dwoma osobami w jednym ciele, przede mną nie masz tajemnic
-Zamknij się wreszcie
Na przemyślenia mi się zebrało. Ja to zawsze znajdę jakiś odpowiedni moment. Czujecie ten sarkazm?
-Dobra, zakończmy temat i zajmijmy się tym, czym mieliśmy się zajmować - powiedziałam tonem innym, niż do tej pory. Chciałam dawać wrażenie pogodnej, wesołej i niczym aktualnie nieprzejmującej się dziewczyny, chociaż nie wiem, czy mi to wyszło. Na moje szczęście reszta to łyknęła, no, prawie. Jest jeszcze Wiktoria, która popatrzyła na mnie przez chwilę i pokręciła głową na boki, jakby chciała mi powiedzieć "musimy pogadać". Czeka mnie przesłuchanie, jak się spodziewam będzie się mnie pytała na początku, czy on mi się podoba. A jak odpowiem przecząco, to spojrzy na mnie spod brwi i powie, że coś kręcę. Potem będzie podawała powody, dla których rzekomo mu się podobam ja. A na koniec powie "nie udawaj, w końcu i tak wszystko wyjdzie na jaw". Mądra ja.
-Okej, Zayn, powiedz nam, proszę, co oglądamy - zwrócił się do niego Louis, tym samym ratując mnie z tej niezręcznej sytuacji. Zayn włożył płytę do odtwarzacza i odwrócił się do nas.
-"Mamę" - na jego twarzy zagościł szatański uśmiech i śmiech. Chłopaków zadowoliła jego decyzja, mnie i Wiktorię z resztą też. Zajęłyśmy wolne miejsca. Ona usiadła pomiędzy Niallem a Zaynem, a ja między Liamem, a Louisem. Zaczął się film, a w jego połowie zadzwonił dzwonek do drzwi. Louis poszedł je otworzyć. Gdy znajdował się na przedpokoju usłyszałam damski głos i oczywiście jego. Chwilę po tym stanął w progu drzwi do salonu z uroczą brunetką u boku.
-My wychodzimy, postarajcie się nie roznieść domu, bo mi się dostanie - powiedział półżartem, a zarazem powagą w głosie. - A, zapomniałbym. To jest Wiktoria i Julita, nasze małe podopieczne - spojrzał na nas i szeroko się uśmiechnął.
-Eleanor - powiedziała dziewczyna. Uśmiechnęłam się do niej, ale nie widziałam reakcji Wiki na jej przyjście. Siedziała po drugiej stronie kanapy między chłopakami. A mój mały wzrost mi to jeszcze uniemożliwiał.
-To my idziemy. Zayn, ty wybrałeś film, więc odpowiadasz za wszystkie niepowodzenia i zachowania - powiedział w stronę czarnowłosego stanowczo, ale jak to on z żartem. Wiecznie uśmiechnięty.
Z Eleanor wyszli i została tylko nasza piątka. "Odosobniony" Harry, który do tej pory siedział na fotelu, bo nie chciał blisko telewizora, zajął dotychczasowe miejsce Louisa. Marny mój los.
-A ty tu czego? - rzuciłam nieprzyjemnie w jego stronę.
-Przyszedłem do ciebie - odpowiedział siadając obok mnie. Wypuściłam powietrze z ust i wlepiłam wzrok w telewizor i starałam się skupić tylko i wyłącznie na filmie i nie oprzeć głowy przypadkowo o ramie Stylesa. Miałby wtedy haka na mnie, kiedy bym mu niemiło odpowiadała.
***JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ***
Leżę głową na kolanach Liama i nieprzytomnym wzrokiem gapię się w telewizor, na którego ekranie leciał trzeci horror "Piła". Już prawie śpię. Słyszę niewyraźne rozmowy aktorów w filmie i od czasu do czasu głosy chłopaków. Oczy mi się zamykają, ale za nic nie chce mi się wstać. Tak mi wygodnie.
-Ej, Wiktoria już poszła, też idziesz? - spytał pochylający się nade mną Liam. Otworzyłam oczy i ujrzałam jego uśmiechniętą twarz nad moją.
- Tak mi wygodnie - powiedziałam robiąc z ust podkówkę.
-To leż - po raz kolejny się uśmiechnął i tak jak pozostałe osoby w pomieszczeniu powrócił do oglądania horroru, w tym samym czasie bawił się moimi włosami zakręcając je delikatnie na palcu.
-Kochany jesteś - powiedziałam i znowu ułożyłam wygodnie głowę na jego kolanach zamykając oczy.
*HARRY*
-Kochany jesteś
Te słowa zostały skierowane do Liama. Miałem przed oczami ich dwójkę. Od czasu do czasu zerkałem na Julitę dyskretnie, żeby nikt tego nie zauważył. Coś ukłuło mnie w serce. Czy ja... jestem... zazdrosny? 'Ja zazdrosny? Hahaha, ale się uśmiałem'. Wmawiałem sam sobie. Po chwili odezwało się moje sumienie, jeszcze tego mi brakowało.
-Zostaw tą 13-latkę i poszukaj sobie kogoś w twoim wieku - mówiło. - Stary, jest mała, denerwująca i głupia. Weź ją sobie odpuść.
-Dobra, odwal się, nie jesteś moją matką
-Twoja matka nie żyje, idioto
No tak, użyłem nieprawidłowego określenia.
Nie chciałem dłużej rozmawiać z częścią mnie samego, więc całą swoją uwagę skupiłem na filmie. Długo nie mogłem jednak odpędzić od siebie myśli o tej dwójce obok mnie. Przyznam, to nie było łatwe. Ciągle myślałem o niej.
Kurwa, co się ze mną dzieje?!
*JULITA*
Słyszę głosy w filmie i czasem któregoś z chłopaków, jednak nie jestem w stanie jakkolwiek zareagować. Nie mogę nic powiedzieć, otworzyć oczu, a nawet poruszyć ręką. Ja chyba śpię, ale czy to możliwe, że człowiek wszystko czuje i słyszy podczas snu?
Tracę grunt pod nogami. Jedyne, co teraz czuję to ręce, które złapały mnie jedną w plecach, a druga powędrowała ku zagięciu kolan. Głowę miałam opartą na ramieniu osoby, która właśnie mnie podniosła. Nie potrafiłam określić, kim ona była. W końcu nie mogłam otworzyć oczu, ani nic powiedzieć.
W pewnej chwili ktoś położył mnie na moim łóżku i przykrył kołdrą. Dalej usłyszałam już tylko ciche "dobranoc" wypowiedziane przez Liama i oddalające się kroki. A więc to był on. Miło z jego strony.
***NASTĘPNEGO DNIA RANO***
Obudziłam się już w swoim pokoju. Nie pamiętam nic z wczorajszego wieczoru, gdyż późno zasnęłam. Nie pamiętam, czy sama się tu przyczłapałam, czy ktoś mnie przyniósł. Krócej? Jak mówiłam wcześniej, nie pamiętam NIC. Obudziłam się dosyć późno, była 11:00.
Zeszłam na dół do kuchni, bo bardzo suszyło mnie w gardle. Nalałam sobie wody i na miejscu wypiłam całą zawartość szklanki. Dalej poszłam do salonu, a moim oczom ukazał się śpiący na kanapie Zayn.
Stałam chwilę w drzwiach, ale zdecydowałam się zająć jakieś miejsce. Usiadłam obok śpiącego Malika i przez chwilę na niego patrzyłam. Tak po prostu. Skrzyżowałam nogi i w ciszy gapiłam się w okno.
Po około dwóch minutach zaczął się ruszać i coś mruczeć pod nosem. W pewnej chwili otworzył oczy i próbował przyzwyczaić je do panującego w pomieszczeniu oświetlenia. Potem spojrzał na mnie, ale nie podniósł się, tylko leżał dalej z podniesioną głową.
-Która godzina? - spytał zachrypniętym głosem.
-Jedenasta - odpowiedziałam. On mruknął pod nosem coś w stylu "to ja jeszcze śpię" i rzucił się ponownie na kanapę zamykając oczy. Nienawidzę się budzić wcześniej, niż wszyscy, bo nie ma co robić. Wiecznie to było, że mam czas na odsypianie, to mam wracać do łóżka, a nie się kręcić po domu. I już wtedy cały dzień zmarnowany, bo jest ochrzan, jak tylko się obudzę.
Na moje szczęście usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. Dzięki Bogu, może zaraz każdy zaraz się obudzi, a ja nie będę skazana na gapienie się w okno. Niedługo potem zauważyłam Louisa, wychylającego się zza drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdowałam.
-Hej, ty już nie śpisz? - zapytał i bardziej odsłonił rolety, na co Malik tylko się skrzywił i odwrócił w drugą
stronę.
-No nie śpię. Człowieku, jedenaście godzin spałam, to dla mnie za dużo - powiedziałam i machnęłam ręką.
-Tylko jedenaście? Co ty tak mało śpisz? - zdziwił się, jak mam nadzieję w geście żartu.
-Bywa - uśmiechnęłam się, wstałam z kanapy i poszłam do kuchni, do której chwilę potem wparował Harry. Zaskoczył mnie fakt, że nie narzekałam na jego obecność. W przeciwieństwie do reszty był jakiś taki wesoły i żywy.
-No cześć - powiedział, a jego uśmiech po ujrzeniu mnie się zwiększył.
-No heeej - odpowiedziałam przeciągając samogłoskę "e" i odstawiając sok do lodówki. Wzięłam łyk i zauważyłam, że mi się przygląda. Odstawiłam szklankę i popatrzyłam na Harry'ego przez chwilę, po czym zapytałam:
-Dlaczego tak na mnie patrzysz?
-Wiesz, że z rana nawet po przebudzeniu jesteś śliczna?
-Ładne mi rano o jedenastej, moim zdaniem nigdy nie jestem śliczna, ale dziękuję - uśmiechnęłam się do niego i poszłam na górę zabierając ze sobą napój, by sprawdzić, czy Wiktoria już się obudziła.
Otworzyłam cicho drzwi na wypadek, gdyby jeszcze nie wstała, weszłam do pokoju, leżała na łóżku wpatrując się w sufit. Musiała być nieźle zamyślona, nic do niej chyba nie docierało.
-Żyjesz? - spytałam.
-Co? Ta, żyję - rzuciła wstając. - Już ktoś wstał?
-Louis kręci się po domu, Harry siedzi w kuchni, a Zayn ma zamiar spać, co chyba mu się nie uda.
-Louis poszedł podkręcić ogrzewanie, to możesz założyć coś lekkiego - powiedziała.
Ja poszłam do małej garderoby, w której były moje ciuchy. Tak, garderoby. Ale nas tutaj rozpieszczają.
***KILKA MINUT POTEM***
-Co ty taka szorstka dla tego Harry'ego? Przystojny, zaczepia cię, komplementuje. Lubi cię - powiedziała i uśmiechnęła się, gdy wyszłam z garderoby.przebrana w nowe ciuchy. Miałam na sobie czarne krótkie spodenki, białą bluzkę i dżinsową koszulę oraz także biały wisiorek.
-Bo chciałabym, żeby wiedział, że mnie nie zdobywa się łatwo przez krótką gadkę i kilka spojrzeń w moją stronę. Mnie się w ogóle nie zdobywa. Więc nawet gdyby chciał, to by się mu nie udało - odpowiedziałam i chowając telefon do kieszeni i pamiętnik pod poduszkę, wyszłyśmy z pokoju kierując się do salonu, w którym, jak mówiła w drodze Wiktoria, siedzieli chłopcy.
-Jak się tak ubrałaś to nie sądzę, żeby Styles dał ci spokój - powiedziała, gdy byłyśmy na połowie schodów.
-I tak prędzej czy później się odczepi - odparłam obojętnie i weszłyśmy do salonu. Na narożnej kanapie od strony drzwi siedział Liam, obok niego Louis, Niall, a Zayn szukał czegoś po szafkach. Po chwili, gdy widziałam, jak czegoś szuka, chyba znalazł. Po czym to poznałam? Po uradowanym i wyczerpującym głosie mulata, kiedy powiedział jedno krótkie "Mam". Ej, chwila. A gdzie Harry? Nie żeby zależało mi na jego obecności.
-Jesteście - powiedział Liam, odwracając się do nas. - O, i udało ci się namówić siostrę - uśmiechnął się do mnie, a ja, jako że nic mi nie zrobił, odwzajemniłam ciepło uśmiech.
-Nieźle ci w tych szortach - rzucił w moją stronę Harry, przypatrując się dolnej części mojej sylwetki z uśmiechem. Ten smile to chyba nigdy nie opuszcza jego twarzy. Spojrzał na mnie, kiedy siedział w fotelu opierając się o jego jeden bok rękami.
Mimo tego, że bardzo mnie denerwował, w jego uśmiechu było coś, co mnie... zainteresowało.
Te oczy...
Niby żywego koloru, a jednak jest w nich coś tajemniczego.
Coś, co mnie... przyciągało.
Niby nie miałam ochoty przebywać w jego towarzystwie, ale gdzieś, głęboko w moich myślach był obok mnie.
Czuję się, jakby były we mnie dwie osoby.
Jedna, która wmawia mi, że to kompletny dupek i że nie warto się do niego zbliżać.
Druga, która pchnie mnie w jego stronę i mówi, że może to prawda i warto dać mu szansę.
-Eeeee, Julian... Żyjesz? - usłyszałam głos Wiktorii, która patrzyła na mnie jak na czubka z psychiatryka.
-Ta, żyję. Czemu tak na mnie patrzysz? - zapytałam, nie miałam pojęcia, o co jej chodzi. Sześć par oczu wpatrywało się we mnie, a ja nie wiedziałam, co jest grane.
-Bo od dokładnie 15 sekund patrzyłaś z rumieńcem na Harry'ego, co nas wszystkich zaskoczyło - odpowiedziała. - Pragnę też dodać, że znając wasze dotychczasowe relacje to jest co najmniej dziwne.
Nie wierzę w to, co słyszę. Na prawdę przez tyle czasu na niego patrzyłam? To przez tą jego pozę.
-Ta, wmawiaj sobie - w mojej głowie usłyszałam głos mojego sumienia, które najwyraźniej się ze mną droczyło. - Przyznaj, że ci się podoba i będzie po wszystkim
-Kiedy on mi się nie podoba - odpowiedziałam w myślach.
-Mnie nie oszukasz. Jestem tobą, pamiętasz? Jesteśmy dwoma osobami w jednym ciele, przede mną nie masz tajemnic
-Zamknij się wreszcie
Na przemyślenia mi się zebrało. Ja to zawsze znajdę jakiś odpowiedni moment. Czujecie ten sarkazm?
-Dobra, zakończmy temat i zajmijmy się tym, czym mieliśmy się zajmować - powiedziałam tonem innym, niż do tej pory. Chciałam dawać wrażenie pogodnej, wesołej i niczym aktualnie nieprzejmującej się dziewczyny, chociaż nie wiem, czy mi to wyszło. Na moje szczęście reszta to łyknęła, no, prawie. Jest jeszcze Wiktoria, która popatrzyła na mnie przez chwilę i pokręciła głową na boki, jakby chciała mi powiedzieć "musimy pogadać". Czeka mnie przesłuchanie, jak się spodziewam będzie się mnie pytała na początku, czy on mi się podoba. A jak odpowiem przecząco, to spojrzy na mnie spod brwi i powie, że coś kręcę. Potem będzie podawała powody, dla których rzekomo mu się podobam ja. A na koniec powie "nie udawaj, w końcu i tak wszystko wyjdzie na jaw". Mądra ja.
-Okej, Zayn, powiedz nam, proszę, co oglądamy - zwrócił się do niego Louis, tym samym ratując mnie z tej niezręcznej sytuacji. Zayn włożył płytę do odtwarzacza i odwrócił się do nas.
-"Mamę" - na jego twarzy zagościł szatański uśmiech i śmiech. Chłopaków zadowoliła jego decyzja, mnie i Wiktorię z resztą też. Zajęłyśmy wolne miejsca. Ona usiadła pomiędzy Niallem a Zaynem, a ja między Liamem, a Louisem. Zaczął się film, a w jego połowie zadzwonił dzwonek do drzwi. Louis poszedł je otworzyć. Gdy znajdował się na przedpokoju usłyszałam damski głos i oczywiście jego. Chwilę po tym stanął w progu drzwi do salonu z uroczą brunetką u boku.
-My wychodzimy, postarajcie się nie roznieść domu, bo mi się dostanie - powiedział półżartem, a zarazem powagą w głosie. - A, zapomniałbym. To jest Wiktoria i Julita, nasze małe podopieczne - spojrzał na nas i szeroko się uśmiechnął.
-Eleanor - powiedziała dziewczyna. Uśmiechnęłam się do niej, ale nie widziałam reakcji Wiki na jej przyjście. Siedziała po drugiej stronie kanapy między chłopakami. A mój mały wzrost mi to jeszcze uniemożliwiał.
-To my idziemy. Zayn, ty wybrałeś film, więc odpowiadasz za wszystkie niepowodzenia i zachowania - powiedział w stronę czarnowłosego stanowczo, ale jak to on z żartem. Wiecznie uśmiechnięty.
Z Eleanor wyszli i została tylko nasza piątka. "Odosobniony" Harry, który do tej pory siedział na fotelu, bo nie chciał blisko telewizora, zajął dotychczasowe miejsce Louisa. Marny mój los.
-A ty tu czego? - rzuciłam nieprzyjemnie w jego stronę.
-Przyszedłem do ciebie - odpowiedział siadając obok mnie. Wypuściłam powietrze z ust i wlepiłam wzrok w telewizor i starałam się skupić tylko i wyłącznie na filmie i nie oprzeć głowy przypadkowo o ramie Stylesa. Miałby wtedy haka na mnie, kiedy bym mu niemiło odpowiadała.
***JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ***
Leżę głową na kolanach Liama i nieprzytomnym wzrokiem gapię się w telewizor, na którego ekranie leciał trzeci horror "Piła". Już prawie śpię. Słyszę niewyraźne rozmowy aktorów w filmie i od czasu do czasu głosy chłopaków. Oczy mi się zamykają, ale za nic nie chce mi się wstać. Tak mi wygodnie.
-Ej, Wiktoria już poszła, też idziesz? - spytał pochylający się nade mną Liam. Otworzyłam oczy i ujrzałam jego uśmiechniętą twarz nad moją.
- Tak mi wygodnie - powiedziałam robiąc z ust podkówkę.
-To leż - po raz kolejny się uśmiechnął i tak jak pozostałe osoby w pomieszczeniu powrócił do oglądania horroru, w tym samym czasie bawił się moimi włosami zakręcając je delikatnie na palcu.
-Kochany jesteś - powiedziałam i znowu ułożyłam wygodnie głowę na jego kolanach zamykając oczy.
*HARRY*
-Kochany jesteś
Te słowa zostały skierowane do Liama. Miałem przed oczami ich dwójkę. Od czasu do czasu zerkałem na Julitę dyskretnie, żeby nikt tego nie zauważył. Coś ukłuło mnie w serce. Czy ja... jestem... zazdrosny? 'Ja zazdrosny? Hahaha, ale się uśmiałem'. Wmawiałem sam sobie. Po chwili odezwało się moje sumienie, jeszcze tego mi brakowało.
-Zostaw tą 13-latkę i poszukaj sobie kogoś w twoim wieku - mówiło. - Stary, jest mała, denerwująca i głupia. Weź ją sobie odpuść.
-Dobra, odwal się, nie jesteś moją matką
-Twoja matka nie żyje, idioto
No tak, użyłem nieprawidłowego określenia.
Nie chciałem dłużej rozmawiać z częścią mnie samego, więc całą swoją uwagę skupiłem na filmie. Długo nie mogłem jednak odpędzić od siebie myśli o tej dwójce obok mnie. Przyznam, to nie było łatwe. Ciągle myślałem o niej.
Kurwa, co się ze mną dzieje?!
*JULITA*
Słyszę głosy w filmie i czasem któregoś z chłopaków, jednak nie jestem w stanie jakkolwiek zareagować. Nie mogę nic powiedzieć, otworzyć oczu, a nawet poruszyć ręką. Ja chyba śpię, ale czy to możliwe, że człowiek wszystko czuje i słyszy podczas snu?
Tracę grunt pod nogami. Jedyne, co teraz czuję to ręce, które złapały mnie jedną w plecach, a druga powędrowała ku zagięciu kolan. Głowę miałam opartą na ramieniu osoby, która właśnie mnie podniosła. Nie potrafiłam określić, kim ona była. W końcu nie mogłam otworzyć oczu, ani nic powiedzieć.
W pewnej chwili ktoś położył mnie na moim łóżku i przykrył kołdrą. Dalej usłyszałam już tylko ciche "dobranoc" wypowiedziane przez Liama i oddalające się kroki. A więc to był on. Miło z jego strony.
***NASTĘPNEGO DNIA RANO***
Obudziłam się już w swoim pokoju. Nie pamiętam nic z wczorajszego wieczoru, gdyż późno zasnęłam. Nie pamiętam, czy sama się tu przyczłapałam, czy ktoś mnie przyniósł. Krócej? Jak mówiłam wcześniej, nie pamiętam NIC. Obudziłam się dosyć późno, była 11:00.
Zeszłam na dół do kuchni, bo bardzo suszyło mnie w gardle. Nalałam sobie wody i na miejscu wypiłam całą zawartość szklanki. Dalej poszłam do salonu, a moim oczom ukazał się śpiący na kanapie Zayn.
Po około dwóch minutach zaczął się ruszać i coś mruczeć pod nosem. W pewnej chwili otworzył oczy i próbował przyzwyczaić je do panującego w pomieszczeniu oświetlenia. Potem spojrzał na mnie, ale nie podniósł się, tylko leżał dalej z podniesioną głową.
-Która godzina? - spytał zachrypniętym głosem.
-Jedenasta - odpowiedziałam. On mruknął pod nosem coś w stylu "to ja jeszcze śpię" i rzucił się ponownie na kanapę zamykając oczy. Nienawidzę się budzić wcześniej, niż wszyscy, bo nie ma co robić. Wiecznie to było, że mam czas na odsypianie, to mam wracać do łóżka, a nie się kręcić po domu. I już wtedy cały dzień zmarnowany, bo jest ochrzan, jak tylko się obudzę.
Na moje szczęście usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. Dzięki Bogu, może zaraz każdy zaraz się obudzi, a ja nie będę skazana na gapienie się w okno. Niedługo potem zauważyłam Louisa, wychylającego się zza drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdowałam.
-Hej, ty już nie śpisz? - zapytał i bardziej odsłonił rolety, na co Malik tylko się skrzywił i odwrócił w drugą
stronę.
-No nie śpię. Człowieku, jedenaście godzin spałam, to dla mnie za dużo - powiedziałam i machnęłam ręką.
-Tylko jedenaście? Co ty tak mało śpisz? - zdziwił się, jak mam nadzieję w geście żartu.
-Bywa - uśmiechnęłam się, wstałam z kanapy i poszłam do kuchni, do której chwilę potem wparował Harry. Zaskoczył mnie fakt, że nie narzekałam na jego obecność. W przeciwieństwie do reszty był jakiś taki wesoły i żywy.
-No cześć - powiedział, a jego uśmiech po ujrzeniu mnie się zwiększył.
-No heeej - odpowiedziałam przeciągając samogłoskę "e" i odstawiając sok do lodówki. Wzięłam łyk i zauważyłam, że mi się przygląda. Odstawiłam szklankę i popatrzyłam na Harry'ego przez chwilę, po czym zapytałam:
-Dlaczego tak na mnie patrzysz?
-Wiesz, że z rana nawet po przebudzeniu jesteś śliczna?
-Ładne mi rano o jedenastej, moim zdaniem nigdy nie jestem śliczna, ale dziękuję - uśmiechnęłam się do niego i poszłam na górę zabierając ze sobą napój, by sprawdzić, czy Wiktoria już się obudziła.
Otworzyłam cicho drzwi na wypadek, gdyby jeszcze nie wstała, weszłam do pokoju, leżała na łóżku wpatrując się w sufit. Musiała być nieźle zamyślona, nic do niej chyba nie docierało.
-Żyjesz? - spytałam.
-Co? Ta, żyję - rzuciła wstając. - Już ktoś wstał?
-Louis kręci się po domu, Harry siedzi w kuchni, a Zayn ma zamiar spać, co chyba mu się nie uda.